Wenezuela rozdaje broń obywatelom. To reakcja na działania Waszyngtonu

Ostatnia seria ataków powietrznych, które zdaniem administracji Donalda Trumpa były precyzyjnym uderzeniem w transportu narkotyków karteli, a nieusprawiedliwionym atakiem według rządu w Wenezueli, wywołała szereg reakcji. Jedną z nich jest decyzja reżimu Nicolasa Maduro, na mocy której Wenezuela rozdaje broń obywatelom. Socjalistyczna republika deklaruje, że jest gotowa walczyć. 

Już 3 sierpnia prezydent Donald Trump poinformował, że wojsko Stanów Zjednoczonych zatopiło wenezuelski statek. Według ustaleń administracji w Waszyngtonie, załoga tej jednostki działała na rzecz kartelu Tren de Aragua i przewoziła narkotyki przeznaczone na amerykański czarny rynek. 

Organizacja ta, przez część ekspertów zestawiana z kartelami pokroju ganguu, którym kierował Pablo Escobar, pozostaje pod kontrolą Héctora Rusthenforda Guerrero Floresa, znanego jako „Niño Guerrero”. Flores sprawował nad nią władzę, mimo że przebywał w więzieniu Tocorón – zakładzie karnym, który jeszcze niedawno znajdował się niemal w pełni pod wpływem gangów. 

Przez następne tygodnie napięcia na linii Waszyngton – Caracas wzrastały wraz z doniesieniami o kolejnych atakach na wenezuelskie łodzie. Do końca września w operacjach amerykańskiego lotnictwa zginęło 17 (według socjalistycznej partii, niewinnych) ludzi. Teraz, w reakcji na to Wenezuela rozdaje broń swoim obywatelom. 

Minister obrony Wenezueli, Vladimir Padrino, ogłosił, że ataki na łodzie oraz manewry amerykańskiej marynarki wojennej stanowią „niewypowiedzianą wojnę” przeciwko Wenezueli, a prezydent Nicolás Maduro wezwał obywatelską milicję do czynnej służby. Chodzi o Narodową Milicje Boliwariańską (nazwaną tak na cześć Simona Bolivara, bohatera narodowego wielu krajów Ameryki Południowej, w tym Wenezueli) powołaną w 2009 roku przez samego Chaveza.

NMB to jeden z filarów poparcia jego reżimu, złożona głównie z obywatelów w średnim wieku, którzy są grupą najbardziej oddaną przywódcy, który od lat rządzi Wenezuelą w autorytarny sposób. Teraz, gdy Wenezuela rozdaje broń na niespotykaną wcześniej skalę, Nicolas Maduro może oczekiwać, że atmosfera obrony ojczyzny przed amerykańską inwazją zapewni mu większe społeczne poparcie. 

Mobilizacja uzbrojonej milicji może służyć jednak także innym funkcjom. Szeregi tej organizacji nie są bowiem złożone tylko z ludzi w podeszłym wieku. NMB tworzą także liczne grupy młodszych Wenezuelczyków, pochodzących z biednych dzielnic miejskich, które często polegają na rządowych projektach pomocy. 

Wielu ludzi z takich okolic fanatycznie popiera prezydenta Maduro, dołączając do niesławnych „colectivos” – gangów zagorzałych zwolenników rządu, wielokrotnie oskarżanych o łamanie praw człowieka, często wykorzystywanych do rozpędzania antyrządowych protestów. 

Być może reżim wykorzysta amerykańskie działania do swoich celów – zwiększenia poparcia społecznego i rozprawienia się z przeciwnikami politycznymi rękami uzbrojonej milicji.

Maciej Bzura

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.12.2025.
Skandal korupcyjny

Skandal korupcyjny wokół Wołodymyra Zełenskiego. Ukraińcy nie patrzą już jak na polityka spoza kręgu oligarchów

Amerykański dziennik „New York Times” napisał w dniu 15 listopada, że afera korupcyjna wokół ukraińskiej firmy Enerhoatom wstrząsa najbliższym otoczeniem prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. Według gazety jest to „istotny zwrot w karierze przywódcy, który zapowiadał, że oczyści krajową politykę”.

Skandal korupcyjny wokół Wołodymyra Zełenskiego

Czy można zostać prezydentem i nie kraść?” – ten żart późniejszego prezydenta Ukrainy z czasu, kiedy ubiegał się o najwyższy urząd w państwie, rozpoczyna artykuł „NYT”. „To pytanie retoryczne, bo nikt jeszcze tego nie próbował” – odpowiedział sobie ówczesny aktor, znany przede wszystkim z ról komediowych. Amerykański dziennik przypomniał, że obietnice dotyczące walki z korupcją w dużym stopniu przyczyniły się do zwycięstwa Wołodymyra Zełenskiego w wyborach prezydenckich w 2019 roku i „ugruntowały jego pozycję polityczną przed pełnowymiarową inwazją Rosji na Ukrainę w 2022 roku”.

Według „NYT” śledztwo korupcyjne, które objęło osoby z najbliższego otoczenia ukraińskiego przywódcy, zagraża obecnie nie tylko poparciu dla Wołodymyra Zełenskiego w kraju, ale i za granicą. Według Narodowego Biura Antykorupcyjnego Ukrainy (NABU) nieprawidłowości dotyczące funkcjonowania państwowej spółki energetycznej Enerhoatom – według wstępnych szacunków – mogły kosztować budżet Ukrainy nawet kilkaset milionów dolarów.

Według ukraińskich śledczych organizacja przestępcza, kierowana przez bliskiego współpracownika Wołodymyra Zełenskiego, a w przeszłości producenta filmów z jego udziałem – Timura Mindycza, wyprowadziła, a następnie wyprała co najmniej 100 mln dolarów z Enerhoatomu, operatora ukraińskich elektrowni atomowych, a także dopuściła się innych oszustw i przestępstw finansowych.

Ukraińcy nie patrzą już na Wołodymyra Zełenskiego jak na polityka spoza kręgu oligarchów

„NYT” przypomniał, że NABU, którego kompetencje Wołodymyr Zełenski próbował w lipcu ograniczyć, ale ostatecznie zostały utrzymane w wyniku m.in. protestów społecznych oraz nacisków Zachodu, opublikowało w internecie treść nagrań z podsłuchów. Wynika z nich, że w proceder zamieszani byli m.in. minister sprawiedliwości Herman Hałuszczenka i kierująca resortem energii Switłana Hrynczuk, którzy po wybuchu afery złożyli rezygnacje, a także były wicepremier Ołeksij Czernyszow, który stracił stanowisko podczas letniej rekonstrukcji rządu. Sam Mindycz miał tuż przed przeszukaniem w jego domu uciec z Ukrainy przez Polskę do innego kraju.

Amerykańska gazeta podkreśliła, że choć ukraiński prezydent nie jest bezpośrednio zamieszany w sprawę, a sam zadeklarował pełne poparcie dla działań „organów ścigania i funkcjonariuszy służb antykorupcyjnych”, to – jak napisał „NYT” – przez dużą część swoich rodaków nie jest już postrzegany jako „przywódca, który miał otworzyć ukraińską politykę na ludzi spoza kręgu oligarchów”, ale jako „postać działająca w małym, zamkniętym kręgu, nieograniczonym żadnymi zasadami”.

Według „NYT” publikacja treści podsłuchów NABU zwiększa presję na Wołodymyra Zełenskiego, bo – jak napisał amerykański dziennik – nie ujawniono, jak daleko sięga śledztwo. Gazeta odnotowała z jednej strony deklarację ukraińskiego przywódcy o zerwaniu kontaktów z urzędnikami zamieszanymi w sprawę. Z drugiej – przypomniała, że w lipcu podległa bezpośrednio Wołodymyra Zełenskiemu Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) torpedowała działania NABU, kiedy w ramach prowadzonego śledztwa aresztowano jednego z krewnych Mindycza. Między innymi zarzucano wówczas urzędnikom NABU, że działają z inspiracji Rosji bądź są wprost rosyjskimi agentami.

Amerykański dziennik poinformował też, że próbował skontaktować się z Mindyczem, by uzyskać komentarz w sprawie stawianych mu zarzutów, ale bez powodzenia. Gazeta przywołała również reakcje polityków z państw Zachodu, którzy kolejny raz wezwali ukraińskie władze do bardziej stanowczej walki z korupcją.

Marcin Jarzębski

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.12.2025.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się