Szkoła nawigatorów nr 47. Kawaleria

Szkoła nawigatorów nr 47. Kawaleria

45.00

Na stanie

Kategoria:

Od czasów starożytnych kawaleria była jednym z trzech rodzajów broni, występujących na polach bitew. W zależności od okresu i regionu odgrywała rolę mniej lub bardziej istotną, przy czym z zasady zawsze chętniej polegały na niej wschodnie imperia i ludy stepowe. Służba w charakterze konnego  żołnierza niemal zawsze uznawana była za bardziej prestiżową, nawet jeśli główny ciężar walk dźwigała piechota. Na utrzymanie konia stać było jedynie najbogatszych, stąd to oni właśnie stawali do walki wierzchem. W starożytnej Asyrii najwyższa warstwa społeczna miała wręcz zakaz poruszania się w przestrzeni publicznej pieszo. Choć ze starożytnym Rzymem kojarzymy przede wszystkim piesze legiony, to o losach republiki przez długi czas decydowała warstwa ekwitów (jeźdźców). Upadek imperium rzymskiego i średniowiecze  przyniosły zdominowanie pola bitwy przez rycerstwo, które nigdy nie zrezygnowało z konnego charakteru, nawet jeśli samą walkę prowadzono pieszo. Mimo wzrostu znaczenia broni palnej kawaleria odgrywała wciąż istotną, choć stale malejącą rolę aż po wiek XX, gdy konia zastąpił pojazd.

To właśnie początek wieku XX okazał się elementem przełomu, w wyniku którego ostatecznie zniknął podział na trzy podstawowe rodzaje broni: piechotę kawalerię i artylerię, poprzez mechanizację armii. Zwiększenie siły ognia broni strzeleckiej i artylerii marginalizowało kawalerię konną, ale to pojawienie się formacji zmotoryzowanych zadecydowało o jej zniknięciu z prostej przyczyny: były one zdolne realizować dotychczasowe zadania jazdy (rozpoznanie, prowadzenie pościgu, bycie manewrowym elementem armii) lepiej od niej samej.

W tym przełomowym momencie odnaleźć musieli się sami kawalerzyści i problem ten spotkał bez wyjątku wszystkie armie. I wojna światowa była dla kawalerii traumą, która postawiła pod znakiem zapytania (jak się okazało słusznie) przetrwanie tego rodzaju broni. Ogromne konne związki (szczególnie drogie w utrzymaniu) utrzymywały wszystkie mocarstwa biorące udział w tym konflikcie i żadne z nich nie mogło stwierdzić by w choćby minimalnym stopniu okazały się one warte swojej ceny.