Skłonność do kombinowania i załatwiania, czyli obchodzenia procedur czy organizowania różnych spraw nieoficjalnymi kanałami, to raczej mechanizm, który może uaktywnić się w szczególnych okolicznościach: wtedy gdy "normalność" staje się iluzją.

W wielu popularnych publikacjach powtarza się przekonanie, jakoby słowa „kombinować” i „załatwiać” nie były przekładalne precyzyjnie na inne języki, z czego ma wynikać, że są to umiejętności specyficznie polskie i świadczące o naszym charakterze jako społeczności. To wpisuje się doskonale w autostereotyp Polaka jako spryciarza, który dzięki swojej pomysłowości potrafi znaleźć drogę wyjścia z każdej opresji i zwyciężyć potężniejszego wroga (zwłaszcza gdy charakteryzuje się on ociężałością i sztywnością). Polak z sytuacji pozornie beznadziejnych zawsze znajdzie jakąś drogę wyjścia, a tam, gdzie coś się wydaje nie do naprawienia, niczym McGyver na pewno coś wykombinuje - i będzie załatwione.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Komentarze
9
komentarzy
Ciekawe są te analogie do skrzywień społecznych z czasów komuny czy nawet okupacji, bazujące na wspólnym mianowniku: państwo nie działa. I tak im się trafiło z pandemią: z jednej strony więcej wyzwań, czyli okazji, żeby coś spieprzyć, ale z drugiej - nie wiadomo, co spieprzył wirus, a co wirus PiS.
Moja potrzeba porządku i symetrii domaga się tylko jednego: żeby w ślad za postępującym upadkiem państwa wymienić idealne do niedawna uosobienie pisiorstwa, czyli zakłamanego premiera-kombinatora Morawieckiego. Oczywiście na uaktualnioną wersję, czyli premiera-kombinatora Nic-Nie-Potrafię Wszystko-Mogę Wójtka Obajtka.
już oceniałe(a)ś
16
0
Żeby nie było podzialu na cwaniaków i frajerów potrzebna jest elementarna uczciwość ludzka, a tegoż w Polszcze niewiele.
@gustav_mahler
Tu do cwaniaków zalicza się "potomków chłopów pańszczyźnianych". Jeśli sprawa dotyczy osób ze świecznika zyskują wielu obrońców / od filozofa do profesorów /, którzy tłumaczą, że "dobru narodowemu" /i rodzinie/ się należy. Podaje się ogółowi pogląd, ze to sprawa wspaniałych zdolności organizacyjnych.
już oceniałe(a)ś
0
0
Niby racja... Niby to wszystko prawda.... (dosyc dlugi ten wywod, trzeba przyznac)
Ale jakos bezpieczniej czuje sie w spoleczenstwie brytyjskim, niz polskim, jesli chodzi o przestrzeganie zasad i przepisow.
No ale to oczywiscie jest tylko doswiadczenie, czy tez raczej odczucie, pojedynczej osoby.
już oceniałe(a)ś
6
0
W końcu ktoś to napisał! Od siebie dodam, że kombinatorstwo kwitnie (wszędzie, nie tylko w Polsce) z grubsza tam, gdzie nie działa wolny rynek ogarnięty ramami prawnymi. Na przykład w wojsku lub firmach. Szeregowy żołnierz czy pracownik, kiedy potrzebuje jakiegoś sprzętu, zwykle nie może sobie tak po prostu go kupić (chyba, że za własne pieniądze, ale to jest patologia) czy pobrać z magazynu. Zamiast tego musi uruchomić odpowiednią procedurę i ktoś zdecyduje, czy rzeczywiście ten sprzęt jest mu potrzebny i firma/wojsko może mu go kupić/wydać. Takie procedury bywają czasochłonne, albo kończą się odmową, bo gdzieś indziej potrzebują tego czegoś bardziej. Niektórzy w takich sytuacjach zaczynają kombinować. Uświadomiłem to sobie czytając amerykańską powieść, której akcja toczyła się w wojsku. Powtarzały się tam czasowniki "scrounge" i "mooch". W dostępnym mi słowniku angielsko-polskim ich nie było, sięgnąłem więc po słownik języka angielskiego. Po przeczytaniu definicji doszedłem do wniosku, że ten pierwszy można przetłumaczyć jako "skombinować", ten drugi w zależności od kontekstu jako "wysępić" lub "podprowadzić". Później przeprowadziłem się do zachodniej części Europy i tu się potwierdziło, że kombinatorów też nie brakuje.
@veritas
Skłonność do tego typu zachowań jest kwestią charakteru jednostki (niezależnie od koloru skóry i używanego języka). Różnica polega wyłącznie na różnym poziomie społecznej akceptacji dla nich.
już oceniałe(a)ś
1
0
Dużo zła w polskiej debacie wniosło wylansowanie przez księdza Tischnera pojęcia "homo sovieticus". Tischner go nigdy precyzyjnie nie zdefiniował.
już oceniałe(a)ś
2
1
Od wielu już pokoleń wysysamy wraz z mlekiem matki pewne nasze cechy,
a najpospolitszą ze wszystkich jest właśnie załatwianie i przekręcanie innych.
Naszym najlepszym interesem jest kiedy uda się nam kogoś bliskiego lub
znajomego przekręcić, czym większa suma tym lepszy interes. A dlaczego
akurat na bliskiej lub znajomej nam osobie, to bardzo proste, bo obcy nie są
tak łatwowierni, chyba że przekonywującym atutem są np: wysokie odsetki
od pożyczki lub wkładu kapitałowego, to działa prawie zawsze, 100 % !!!
Wynika także z tego poza granicami naszego kraju tak zwana ,,złota rączka "
gdzie jest już tradycją że Polak wszystko potrafi, choć są to z zasady tylko
prowizorki i pomoc chwilowa bo brak w tych naprawach fachowej wiedzy
i tak kończy się wezwaniem fachowca, specjalisty. A przyczyną tego że
chcemy niemal we wszystkich działach robić coś samemu jest bardzo
prozaiczna; nie chcemy płacić komuś za usługi bo jesteśmy pewni że i ten
fachowiec ma nie wiele więcej wiedzy w danej dziedzinie od nas samych.
Co często jest też i faktem, bo przy zatrudnieniu go został tylko zapytany
czy robił już coś takiegoś i czy wie co trzeba robić, o rzetelne kwalifikacje
nikt go nie pytał, tak że wielu wykonuje pracę zawodową całkowicie na swe
odczucia lub jakoś to będzie. I w danych przypadkach nikt nawet nie chce
się zastanawiać nad pytaniem czy jest to fair i nie jest to oszustwem ?
To jest naszą przywarą narodową Nr 1, nawet której już nie dostrzegamy.
już oceniałe(a)ś
2
1
Żeby tak PIS zakombinował ekstra dostawy szczepionki do Polski. Kim oni są, skoro nawet tego nie potrafią. Biura podróży tak jak turystykę aborcyjną zorganizujcie do Moskwy wycieczki połączone ze szczepieniem.
już oceniałe(a)ś
0
3