Z przyjaciółmi z Rybnika gra piosenki Cohena i Nohavicy. W Stanach wyprzedaje kufry Louisa Vuittona i lampy Tiffany'ego. Rozmawiamy z Olkiem Krupą, nowojorskim aktorem, który pochodzi z Rybnika.

Złapaliśmy pana na polskich wakacjach. Na jak długo przyjechał pan tym razem do Rybnika?

Olek Krupa: Przyjechałem pod koniec sierpnia, żeby zobaczyć się jeszcze z moją córką, która przebywała w Krakowie. Bardzo chciała przyjechać do babci, czyli do domu mojej mamy w Rybniku. Mama już nie żyje, dom jest. Spędziliśmy tutaj dwa dni, ona potem wróciła do Stanów, ja zostałem w Rybniku.

Ale nie siedzi pan na miejscu, tylko aktywnie wypoczywa. Umówiliśmy się po pańskim powrocie z Mazur, a przed wyjazdem do Chorwacji.

Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie

Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi

Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.

Marcin Ręczmin poleca
Podobne artykuły
Komentarze
1
komentarz
Bardzo przyjemna, uspokajająca rozmowa o sensie życia i nie tylko. Dziękuję, Panie Redaktorze.
już oceniałe(a)ś
0
0