Cywilizacja

Tęczowa flaga w każdej szkole

Po co komu gejowski klub sportowy, skoro w piłkę nożną można grać w każdym innym? Po co komu dom kultury LGBT+, skoro mamy ich pewnie za mało, lecz otwarte dla wszystkich? Czy tramwaje też mają być specjalne i malowane na tęczowo? Czy aby zamiast asymilacji nie rodzi się tutaj segregacja na życzenie? Takie krytyczne uwagi są nie w smak homolobby, bo stanowią dla nich atak tożsamościowy, przede wszystkim zaś utrudniają zbieranie grantów.

Homoseksualizm. Grzech odpychający nawet dla szatana

Czy Franciszek mógł powiedzieć do geja, że nie musi przejmować się swoją orientacją? Kościół nigdy nie dawał przyzwolenia, aby skłonności homoseksualne uważać za naturalne, godne czy moralne.

zobacz więcej
„Tańczymy Poloneza Równości, bo kochamy i wspieramy naszych homoseksualnych przyjaciół, którzy codziennie są zmuszani do ukrywania się ze swoją miłością. Nie możemy się bać. Każdy ma prawo kochać kogo chce” – deklarowali maturzyści I Społecznego Liceum Ogólnokształcącego Bednarska ku wsparciu nieheteronormatywnych kolegów i koleżanek, aby „ta chwila podczas studniówki była piękna tak samo dla wszystkich”.

I wszyscy zatańczyli poloneza inaczej – chłopcy z chłopcami, dziewczęta z dziewczętami. „O takich warunkach wchodzenia w dorosłość większość gejów i lesbijek w Polsce wciąż może tylko pomarzyć, ale krok Bednarskiej może być początkiem zmian” – piał z zachwytu portal noizz.pl, nie mówiąc o księdzu Wojciechu Lemańskim.

Skąd w ogóle pomysł na studniówkę LGBT+? Wanda Łuczak, dyrektor liceum społecznego przy Bednarskiej (pierwszej takiej szkoły w Polsce, założonej w 1989 roku przez Krystynę Starczewską) tłumaczy, że wynika to z tradycji podmiotowego traktowania uczniów i rozmów z nimi, bo to ich wartości kształtują postawę w kontrze do nienawiści i wykluczenia społecznego, a co najważniejsze dają poczucie własnej godności, bo jak może być inaczej. Także w polonezie inaczej?

– Mamy nadzieję, że ten gest doda odwagi uczniom LGBT+. Sprawi, że poczują się bezpieczni i akceptowani. Spowoduje także szersze zrozumienie dla dylematów, z którymi się borykają – mówi dyrektor Łuczak.

Kropla po kropli

LGBT: lesbijki, geje, osoby biseksualne i transpłciowe. Czasem jeszcze QI, queer i interpłciowe. Albo z plusem dla wszystkich innych i niezdecydowanych. Kolorowe towarzystwo przyciąga publikę, politykę i pieniądze, choć sprawa jest cienka jak prezerwatywa – co jest jeszcze wskazanym równouprawnieniem, a co już niewskazaną promocją?

Dziennikarz Jarosław Kuźniar w telewizji Onet Rano sugeruje, że co prawda żłobki można zostawić, ale w przedszkolach barwy biało-czerwone zamienić na tęczowe. Centrum Życia i Rodziny ostrzega, że w Związku Harcerstwa Polskiego poprzez warsztaty i spotkania jawnie promowany jest homoseksualizm.
„Platynowym partnerem” ubiegłorocznej Parady Równości w Warszawie było Województwo Mazowieckie. Fot. PAP/Adam Guz
Cóż, LGBT umie walczyć o swoje i wejdzie jak nie drzwiami, to oknem lub kominem. Imponuje zwłaszcza skala zainteresowania tęczowym tematem, który jest dzisiaj łakomym kąskiem dla polityków i publicystów, choć koniec końców każdy i tak zobaczy gołego faceta – albo babę. A kropla drąży skałę.

Od dawna politycznym celem środowiska nie były jedynie głośne happeningi uliczne, lecz cicha gra gabinetowa nastawiona na dedykowaną środowisku politykę m. st. Warszawy.

W 2017 roku podczas spotkania tęczowych aktywistów i aktywistek z Hanną Gronkiewicz-Waltz, prezydent miasta unikała obietnic tworzenia programu równościowego.

Dopiero jej następca Rafał Trzaskowski uznał Deklarację LGBT+ za konsekwencję hasła wyborczego: „Warszawa otwarta, różnorodna i tolerancyjna” i podpisał nowatorski w polskim samorządzie dokument, wokół którego toczy się teraz polityczna burza z piorunami, po której – jak zawsze – nastanie tęcza… Zwłaszcza, że tekst deklaracji miasto oparło o stronę społeczną, czytaj: stowarzyszenia Miłość Nie Wyklucza, Lambda Warszawa, Kampania Przeciw Homofobii i Fundacja Wolontariat Równości...

Deklaracja LGBT+ w 12 punktach ujmuje zobowiązania władz miasta wobec nieheteroseksualnych mieszkańców Warszawy: powołanie pełnomocnika prezydenta ds. społeczności LGBT+; stworzenie systemu wsparcia dla osób doświadczających przestępstw z nienawiści (wraz z mechanizmem raportowania wykroczeń); wprowadzenie do szkół edukacji seksualnej zgodnej ze standardami WHO; stworzenie hostelu interwencyjnego dla osób LGBT+ zagrożonych bezdomnością (dla młodzieży wyrzuconej z domu); założenie centrum spotkań (program będzie tworzony ze społecznością LGBT+); do tego wolność artystyczna i wsparcie klubów sportowych LGBT+!
„Społeczność LGBT+ wyróżnia się twórczą energią i pasją do odważnego kształtowania kultury”. Twórcze podejście do akcji Tęczowy Piątek zorganizowanej m.in. w warszawskim Liceum im. Jana Śniadeckiego. Fot. PAP/Marcin Kmieciński
Kto szalony, może zapytać: po co komu gejowski klub sportowy, skoro w piłkę nożną można grać w każdym innym? Po co komu dom kultury LGBT+, skoro mamy ich pewnie za mało, lecz otwarte dla wszystkich? Czy tramwaje też mają być specjalne i malowane na tęczowo, bo Trzaskowski podjął już taką próbę? Czy aby zamiast asymilacji nie rodzi się tutaj segregacja na życzenie?

Takie krytyczne uwagi nie w smak homolobby, bo stanowią dla nich atak tożsamościowy, zaś przede wszystkim utrudniają zbieranie grantów… Czyż wszystko nie rozbija się o pieniądze na życie, których zdobywaniu sprzyja przesadna krzykliwość i przebojowość, budowanie poczucie zagrożenia, bo oni wiedzą lepiej!


Wszak Deklaracja mówi, że „społeczność LGBT+ wyróżnia się kreatywnością, twórczą energią i pasją do odważnego kształtowania kultury” a „miasto stołeczne Warszawa może pomóc uwolnić jej potencjał”.

Dlatego w smutnym dokumencie Deklaracji LGBT+ najbardziej niepokoi program „Latarnik”, który zakłada, że w każdej szkole przynajmniej jedna osoba z kadry będzie interweniowała i pomagała młodym uczniom LGBT+ prześladowanym za orientację lub tożsamość płciową. Codzienna obecność w szkole to coś znacznie więcej niż ledwie jeden dzień w roku z okazji Tęczowego Piątku, organizowanego przez Kampanię Przeciw Homofobii i podważanego przez Ministerstwo Edukacji Narodowej, do którego przed rokiem przystąpiła rekordowa liczba 211 szkół, a teraz powinno być jeszcze więcej.

Główny temat ten sam, co zawsze: akceptacja i otwartość na LGBTQI. Szkoły dostały z tej okazji zestaw materiałów, plakaty i gadżety. Dotychczas szybko znikały ze ścian, teraz mogą wisieć znacznie dłużej.
Lody i tęcza

„Chciałabym, żeby równość była czymś, o co nie trzeba już walczyć” – mówi uczennica w filmie dokumentującym słynną studniówkę w słynnym liceum. Stworzył go Michał Marczak, autor „Fuck for Forest” o berlińskiej grupie wyzwolenia seksualnego, która ratowała świat, sprzedając amatorskie filmy pornograficzne; oraz „Wszystkich nieprzespanych nocy” o dwójce imprezowych przyjaciół szukających miejsca.

Źrodło: Miłość Nie Wyklucza/YouTube

Jego poloneza wyświetla strona polonezrownosci.pl, gdzie można też wyrazić poparcie dla osób LGBT+: „50 złotych – dorzucasz się do druku pakietów edukacyjnych na jedną lekcję o LGBT+ w szkole; 100 złotych – za tę kwotę nasi prawnicy pomogą parom walczyć o swoje prawa w sądach i urzędach; 150 złotych – kupujemy paliwo i jedziemy na spotkanie ze społecznością LGBT+ poza Warszawą; 500 złotych – dorzucasz się do remontu i doposażenia naszej nowej siedziby”.

Czyjej siedziby? Zapewne Miłość Nie Wyklucza, stowarzyszenia działającego na rzecz równości osób LGBT+ w Polsce, które wsparło poloneza przy Bednarskiej.

– Poparcie dla związków jednopłciowych wśród ludzi, którzy nie znają takich osób to 29 proc., a wśród tych, którzy znają choć jedną – aż 62 proc. To tłumaczy dlaczego widoczność ludzi LGBT+, czyli na przykład możliwość tańca w parze jednopłciowej, jest tak megaważna. W końcu wszyscy ludzie znają osoby LGBT+, ale nie wszyscy o tym wiedzą, bo mamy być niewidzialni i z założenia hetero, a tradycja poloneza to jedna z wielu małych rzeczy, które ten stan utrwalają… – żali się Hubert Sobecki z Miłość Nie Wyklucza.

Od 2010 roku działa na rzecz uznania par tej samej płci: buduje społeczność, edukuje i lobbuje.

To nie koniec: kroku w polonezie inaczej postanowił dotrzymać też Ben&Jerry’s (Unilever), producent smacznych lodów, który z dumą wspomina, że w USA od 40 lat działa pod symbolem tęczy: „W stanie Vermont, skąd wywodzi się firma, na długo zanim wprowadzono równość małżeńską, objęła ubezpieczeniem zdrowotnym partnerów pracowników tej samej płci” (materiały prasowe).

Martyna Kaczmarek, brand manager Ben&Jerry’s, mówi: „Love is Love, czyli każda miłość jest równa i tak samo istotna. Przez tęczową manifestację światła, miłości i siły chcielibyśmy pokazać społeczności LGBT, że ich miłość jest nierozerwalna i równa. Zobowiązanie do równości opiera się na niezachwianym przekonaniu naszej firmy, że każdy zasługuje na pełne i równe prawa obywatelskie. (…) Mocno wierzymy w znaczenie społeczeństwa integracyjnego z równymi prawami, w którym każda kochająca para, niezależnie od płci, powinna mieć możliwość zawarcia małżeństwa”.
„Uniwersalny symbol Warszawy pięknej, różnorodnej, pełnej niezniszczalnej miłości, pokoju, tolerancji oraz praw osób LGBT” został rozebrany w sierpniu 2015 roku. Fot. PAP/Marcin Obara
„Chcemy nawiązać dialog z osobami myślącymi tak samo, wierząc, że wspólnie prowadzimy trwałą zmianę” – uważa Ben&Jerry’s, więc przed zeszłoroczną Paradą Równości w Warszawie uruchomiło wodno-świetlny hologram w miejscu dawnej tęczy rozpiętej przy Placu Zbawiciela, która po wielu podpaleniach przeciwników LGBT została ostatecznie rozebrana.

Wróciła na chwilę, „aby znów stała się uniwersalnym symbolem Warszawy pięknej, różnorodnej, pełnej niezniszczalnej miłości, pokoju, tolerancji oraz praw osób LGBT”.

W zeszłym roku lodowa firma zawarła koalicję z Fundacją Wolontariat Równości, organizatorem warszawskiej parady, oraz stowarzyszeniem Miłość Nie Wyklucza, że do 2025 roku wprowadzą do prawa zapisy o pełnej równości małżeńskiej niezależnie od orientacji seksualnej i tożsamości płciowej; będą też prowadzić stały monitoring i lobbing polityczny oraz angażować społeczność LGBT+ jako elektorat.

We współczesnym świecie wydaje się obojętne czy uprawiamy seks z żoną, czy z własnym psem

Wojna przeciw porządkowi. Od Rousseau, przez KGB, po LGBT. „Teoria spiskowa” prof. Aleksandra Nalaskowskiego.

zobacz więcej
Marsz, marsz równości

Perłą w koronie środowiska LGBT jest Parada Równości, w zeszłym roku szło w niej ponad 20.000 osób. Byli i politycy, w tym kandydat Trzaskowski, który jako prezydent Trzaskowski zadeklarował objęcie parady patronatem.

Tymczasem publiczne wsparcie już trwa: rok temu „platynowym partnerem” zostało Województwo Mazowieckie, które wykupiło logotyp na materiałach reklamowych i stanowisko w Miasteczku Równości.

Wśród organizatorów parady jest też Teatr Studio, miejska instytucja kultury wspierana z budżetu oraz stowarzyszenie Lambda Warszawa, które w latach 2014-2018 otrzymało 366.000 złotych na „poradnictwo” i „edukację zdrowotną”. A Polskie Towarzystwo Prawa Antydyskryminacyjnego, uczestnik parady, kontestujące konstytucyjny wzorzec małżeństwa i walczące o przywileje dla środowiska, dostało 147.000 złotych na „poradnictwo prawne i psychologiczne”.

Hydra się rozrasta: parada w Warszawie, organizowana z licznymi przygodami od 2001 roku, po latach doczekała się lokalnych mutacji w Łodzi, Krakowie, Gdańsku, Rzeszowie, Opolu, Poznaniu, Katowicach, Szczecinie, Toruniu i Wrocławiu.

W tym roku – donoszą organizatorzy – znów padnie rekord defilujących miast, debiuty zapowiadają Koszalin i Gniezno, choć jeszcze jesienią w Lublinie trwała sądowa przepychanka o marsz. Zdaniem organizatorów to „wspólny krzyk tłumu, który domaga się lepszej, bardziej otwartej i tolerancyjnej Polski”, w ten sposób „posyła tęczę w świat”, więc walka jest próżna, bo idei nic nie powstrzyma.
„Wspólny krzyk tłumu”, czyli uczestnicy ubiegłorocznego Trójmiejskiego Marszu Równości. Fot. PAP/Adam Warżawa
Coś w tym jest, choć akurat tutaj najciekawszy jawi się mechanizm wykorzystywania samorządu terytorialnego przez aktywistów LGBT dzięki systemowi finansowania i patronowania.

Temat mocno zbulwersował Martę Kowalczyk i Nikodema Bernaciaka z Ordo Iuris, obywatelskiego instytut na rzecz kultury prawnej, którzy za esencję praw konstytucyjnych uznali małżeństwo, rodzinę i rodzicielstwo, i zaczęli tropić przypadki wspierania przedsięwzięć podważających ten wzorzec. Ku badaczy i naszej zgubie okazało się, że samorządy wielokrotnie pomogły organizacjom, które otwarcie dążą do zmiany porządku prawa w Polsce.

Choćby program „Żywe Biblioteki” organizowany w gminach i powiatach kilku województw (2014-2018). Miały to być spotkania z przedstawicielami „grupy doświadczającej stereotypów, uprzedzeń, wykluczenia i dyskryminacji”. Ordo Iuris bezlitośnie wylicza, że przyszli: aktywiści LGBT, feministki, homoseksualiści, weganie, freeganie, uchodźcy, imigranci, muzułmanie, protestanci, ksiądz katolicki, siostra zakonna, antyfacet („mężczyzna, który do pracy zakłada szpilki i spódniczkę, bo walczy z kultem macho”), drag queen, genderowiec, straight edge, punk, demiseksualna lesbijka, bezdomni, obcokrajowcy, matka osoby niebinarnej, ekolog, gej-aktywista, ateistka-apostatka, transwestyta, aktywistka o prawa zwierząt i inni…

Młot na polityczną poprawność. Zwalcza gender i relatywizm. Jak się uchował na zachodnim uniwersytecie?

Marzą mu się rządy „białych mężczyzn” i „opresja kobiet”? Tak o nim myślą postępowcy.

zobacz więcej
Na domiar złego część rozmów z gośćmi odbywała się w prawdziwych bibliotekach, szkołach, domach kultury i innych budynkach publicznych wykorzystanych – zdaniem autorów raportu – przez ruch LGBT do promowania antyrodzinnych postaw.

Także w postaci ideowego wsparcia: Województwo Dolnośląskie objęło patronat honorowy nad projektem, swoje nazwiska i funkcje dali też burmistrz Strzelina (województwo dolnośląskie), burmistrz Żmigrodu (województwo dolnośląskie); prezydent Katowic (województwo śląskie), starosta powiatu giżyckiego (województwo warmińsko-mazurskie). „Żywe Biblioteki” promowano w olsztyńskiej telewizji. Krótko mówiąc – państwo zaprzęgnięto w walkę z własnym porządkiem prawnym!

Tour de Pologne

Gdańsk. Prezydent miasta udzielił honorowego patronatu i uczestniczył w Marszu Równości. Powołał Radę ds. Równego Traktowania, którą stanowią m.in. przedstawiciele stowarzyszenia Tolerado, aktywnej organizacji LGBT, głównego organizatora imprezy. Rada Miasta uchwaliła tzw. Model na rzecz Równego Traktowania, który wprowadza do życia społecznego postulaty środowisk LGBT.

Co prawda wojewoda pomorski zaskarżył uchwałę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, protestowała grupa sąsiadów, że przepis uniemożliwia im wychowanie dzieci i samotny mężczyzna – za niezgodność z Konstytucją, ale sąd nie przychylił się do skarg i model ma być wdrażany.

To efekt prac 100-osobowego zespołu, który wydzielił sześć grup dyskryminowanych ze względu na płeć, wiek, pochodzenie etniczne, orientację seksualną, religię, wyznanie oraz niepełnosprawność, zostawiając miastu wskazówki postępowania. Autorzy modelu przyjęli założenie, że w niemal półmilionowym Gdańsku żyje 30.000 osób kwalifikujących się jako LGBT+. Niby niewiele, ale wystarczająco, by narobić krzyku i wymusić swoje.
Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak z żoną Joanną Jaśkowiak (z lewej) w czasie XIV Marszu Równości wieńczącego Poznań Pride Week 2017. Fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk
Łódź. Powołano pełnomocnika Prezydent Miasta ds. Równego Traktowania, która podczas Marszu Równości odczytała prezydencki list.

Głównym organizatorem marszu jest Fundacja Nowoczesnej Edukacji „Spunk” wspierająca edukację seksualną młodzieży, z którą miasto podjęło także współpracę przy programie „profilaktyka ciąż wśród nastolatek, chorób przenoszonych drogą płciową, w tym profilaktykę HIV”. Rzecz polegała na przeprowadzeniu warsztatów dla gimnazjalistów i ich opiekunów o tożsamości płciowej i orientacji psychoseksualnej.

Fundacja „Spunk” otrzymała 138.000 złotych, program dostał Honorowy Patronat Rzecznika Praw Obywatelskich.

Katowice. Edukacyjna akcja „Kuźnia Różnorodności” dla stowarzyszenia Tęczówka, złożonego z aktywistów LGBT, którzy negują konstytucyjną wartość małżeństwa i ochronę życia na prenatalnym etapie rozwoju dziecka, oznaczała szkolne warsztaty antydyskryminacyjne uczące prawa do odrębności oraz przeciwdziałające dyskryminacji i przemocy motywowanej uprzedzeniami.

Województwo Śląskie wydało 61.000 złotych na programy: „Safer – na straży bezpiecznego seksu” i „Zadbaj o swoją psyche” (poradnictwo i wsparcie psychologiczne dla społeczności LGBT).

Poznań. Pride Week to tygodniowy cykl happeningów, debat, pokazów filmowych, no i marszu równości. Prezydent miasta udzielił honorowego patronatu wydarzeniu i był na nim obecny.

Organizatorem imprezy jest Stowarzyszenie Grupa Stonewall, której przedsięwzięcie „Dziecko zagrożone homofobią. Homoseksualność w rodzinie a polityka społeczna miasta” wsparło miasto, które podpisało również umowę ze Stowarzyszeniem Kobiet Konsola, organizatorem poznańskiej „Manify” i „czarnych protestów”.

Zdarzyły się działania odwetowe: w trakcie Poznań Pride Week komunikacja miejska miała eksponować tęczowe flagi, ale nie zgodzili się na to pracownicy MPK.

„LGBT” w kościelnym dokumencie. Czy zmiana języka oznacza zmianę doktryny?

Wiele wskazuje na to, że ojcom synodalnym wcale nie o młodzież chodzi, ale raczej po raz kolejny o gejów.

zobacz więcej
Kraków. Marsz Równości odbywa się podczas Festiwalu Queerowy Maj. W 2017 roku prezydent miasta objął go honorowym patronatem.

Miasto zawierało umowy z partnerem marszu, Stowarzyszeniem Profilaktyki i Wsparcia na program HIV/AIDS „Jeden Świat”. Krakowski Klub Sportowy Krakersy skupiający osoby LGBT otrzymywał kilka razy honorowy patronat prezydenta nad GLAM CUP Kraków (Gay and Lesbian Amateur Cup), międzynarodowym turniejem siatkówki i koszykówki dla społeczności LGBT oraz Międzynarodową Konferencją „Gender and Sexual Diversity in Sport”.

Jeszcze? Kilka etapów Tour de Pologne – skojarzenie nie bez podstaw: także dlatego, że w kolarstwie w niektórych wyścigach walczy się o tęczową koszulkę mistrza – pokazuje, że prezydent Trzaskowski nie jest pierwszym i nie będzie ostatnim pożytecznym trollem, który przysłuży się sprawie, bo adwokatów ten diabeł ma bez liku.

Publiczne wsparcie uzupełniają przecież fundusze zagraniczne: sponsorem parady równości w Warszawie są tzw. Fundusze Norweskie, w ramach których Norwegia, Islandia i Liechtenstein od lat wkupują się w europejski rynek, cywilizując kraje drugiej prędkości poprzez wsparcie organizacji pozarządowych. Po co? Chodzi o rozwiązywanie poważnych problemów społecznych w ramach programów: „Blask tęczowych rodzin” (170.000 złotych), „Pszczoły tolerancji, osy homofobii” (190.000 złotych); „Równość małżeńska dla wszystkich” (225.000 złotych).

Wydaje się wciąż, że to początek nawałnicy, lecz wojna pod tęczową flagą toczy się od dawna i zapewne już została przegrana. My ze wstydu zasłaniamy oczy, oni bez wstydu robią swoje.

– Jakub Kowalski

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

04.03.2019
Zobacz więcej
Cywilizacja Najnowsze wydanie
Czy w Watykanie stosuje się „stalinowskie metody”?
300 studentów podpisało protest, gdy z Instytutu Jana Pawła II zwolniono dawnych wykładowców, a z programu nauczania usunięto teologię moralną.
Cywilizacja Najnowsze wydanie
Londyn szykuje się do brexitu jak do wojny. Gromadzi fundusze i...
Premier Boris Johnson nie ma zamiaru prowadzić żadnych rozmów z unijnymi partnerami, póki nie zgodzą się oni na ponowne omówienie kwestii granicy wewnątrzirlandzkiej.
Cywilizacja Najnowsze wydanie
Uczą się, wymieniają się informacjami i pamiętają. Czy...
Niektóre rośliny wzbogacają swój nektar w niewielkie ilości kofeiny, by poprawić pszczołom pamięć.
Cywilizacja Poprzednie wydanie
Krew na ulicach Moskwy…
Czy obóz Putina „trenuje” zarządzanie w realiach stanu wojennego?
Cywilizacja Poprzednie wydanie
Frankenstein z Kalifornii. Stworzono życie „nie z tej ziemi”
Sztucznie wyprodukowaną nić DNA wstawiono kawałek po kawałku do komórki, zastępując jej własny materiał genetyczny. I życie popłynęło wartkim nurtem, choć 1,6 raza wolniej niż normalnie.