Zamówionego dzieła nie można oglądać. Znajduje się ono w Archiwum Senatu i będzie tam aż do końca obecnej kadencji.
Potem zawiśnie w galerii byłych marszałków Senatu w saloniku recepcyjnym przed gabinetem marszałka.
Namalowanie marszałkowskiego portretu kosztowało 7 tys. 700 zł. - Czy to szczyt narcyzmu? - pyta "Super Expres".
Fakt zamówienia kosztownego portretu wzbudził krytyczne na ogół komentarze. Piotr Apel z Kukiz'15 sugeruje, że jeśli marszałek Senatu koniecznie chciał mieć swój portret, powinien za niego zapłacić z własnej kieszeni.
Są jednak głosy krytykujące te uszczypliwości.
"Wszystkim oburzonym na zamówienie swojego portretu przez Stanisława Karczewskiego wypada zwrócić uwagę, że w Senacie wiszą portrety poprzednich marszałków Senatu zamówione, zdaje się, przez marszałka Bogdana Borusewicza" - napisał Jacek Nizinkiewicz, dziennikarz "Rzeczpospolitej".