Ale żeby nikogo nie rozczarować, od razu napiszę: to nie takie tatwe. Do powstałej kilka miesięcy temu internetowej społeczności grono.net nie można się tak zwyczajnie zapisać. Tu trzeba otrzymać zaproszenie od kogoś, kto już w niej jest. Masoneria? Klub z kartami wstępu? "To dobre określenie - śmieją się Bronek i Wojtek, założyciele Grona. - Właśnie to jest zaletą, że ci, którzy się tu dostaną, czują się bezpiecznie, mają poczucie, że są w swojej grupie znajomych". "Grono.net to witryna gromadząca osoby należące do zamkniętej społeczności, w której możesz odnaleźć swoich przyjaciół i znajomych - a oni mogą znaleźć Ciebie" - piszą twórcy Grona w nocie informacyjnej na stronie. To rzeczywiście jest cel podstawowy - możliwość nawiązania kontaktu z ludźmi, z którymi go straciliśmy (kolegami z podstawówki, liceum itd.), albo z osobami, które chcielibyśmy poznać (nazwisko albo pseudonim wpisujemy do wyszukiwarki na Gronie i po chwili ukazuje się najkrótszy łańcuszek przez znajomego znajomego, którym możemy dotrzeć do poszukiwanej osoby).
Łańcuszek znajomych
Na pomysł stworzenia polskiej sieci 'social networking' wpadł Piotr Bronek Bronowicz (34 lata), który jest znany ze swych didżejskich dokonań z formacją Kings of Sofa, a ostatnio również zajmuje się webmasteringiem. "Wiele fajnych pomysłów tego rodzaju przychodzi z zagranicy. Mój kolega pokazał mi kiedyś węgierski portal wiw.hu i bardzo go zachwalał. Szybko znalazłem też parę innych witryn funkcjonujących w podobny sposób (friendster.com i tribe.net). I tak pojawił się pomysł na Grono - opowiada Bronek. - Z każdej wzięliśmy coś fajnego, trochę rzeczy sam wymyśliłem i rozpisałem zasady funkcjonowania. Wtedy zadzwoniłem do Wojtka". Wojtek Sobczuk to 1/3 grupy kreatywnej Brandlay, ma 23 lata, od zawsze zajmuje się internetem, w Gronie jest odpowiedzialny za wdrażanie pomysłów, szlifowanie strony technicznej. "Grono to przejaw coraz bardziej prężnego ruchu o nazwie 'social networking' - ludzie coraz chętniej spotykają się w internecie, zawiązują znajomości, podtrzymują je, rozwijają swoje zainteresowania, szukają ludzi o podobnym hobby. Dlatego w grono.net oprócz tworzenia grona swoich prywatnych znajomych można zapisać się też do grona tematycznego: o fotografii, macierzyństwie, biznesie, religii i wierze, sporcie"". Koncepcja działania Grona opiera się na teorii sześciu stopni albo kroków, według której, do każdej osoby, którą chcemy poznać, trafimy prędzej czy później przez łańcuszek swoich znajomych.
Poprawia nastrój rano
Witryna ruszyła w lutym. Od tamtej pory przybywa od 500 do 1000 nowych użytkowników tygodniowo. W tej chwili zarejestrowanych jest już ponad dziesięć tysięcy osób. Co przyciąga ludzi do Grona, oprócz posmaku elitarności? "Na Gronie można się pochwalić, ilu ma się znajomych, zobaczyć, jakich oni mają, i ewentualnie, jak nam odpowiada profil, poprosić, aby nam ich przedstawili. Ogólnie pomaga tworzyć siatkę znajomych i zalepiać dziury, jak ktoś kogoś nie zna, a wszyscy dookoła znają. Jak się wchodzi na Grono rano w pracy w biurze, to poprawia się nastrój, bo człowiek czuje się trochę, jakby ich spotkał, a już jak się widzi, że inni też są w tym czasie zalogowani, to już w ogóle jest miło. Aczkolwiek żenującym jest, jak ktoś trochę zbyt poważnie podchodzi do całej instytucji Grona i selekcjonuje, że pewnych znajomych zaprasza, a pewnych nie, jakby nie chciał się do nich przyznać. Trzeba mieć trochę dystansu, bo to przecież nie jest cyrograf na wierność i braterstwo krwi" - opowiada Nefas. "Ja lubię oglądać fotki. No i często mogę pisać do znajomych, którzy na co dzień korzystają tylko z pracowego maila i nie mogą z niego pisać o prywatnych rzeczach, bo ich podglądają" - zwierza się Asia. Natomiast Coco twierdzi: "Dzięki grono.net wszystkim znajomym składam życzenia dwa dni przed ich urodzinami (Grono powiadamia cię automatycznie o urodzinach znajomych, których masz w gronie) oraz mejluję z ludźmi, z którymi nie mejluję w inny sposób. Grono tak działa, że wszyscy sobie odpisują". "Moje grono daje mi możliwość szybkiej wymiany informacji z osobami, które mnie obchodzą" - lakonicznie oświadcza Mateusz. A Greebo dodaje: "Jedyna korzyść, która mi przychodzi do głowy, to fotografie Erwina Olafa, którego twórczości jako licencjonowany burak nie znałem. Jeden z użytkowników Grona miał/ma takiego fotosa jako swoją wizytówkę i dzięki temu natknąłem się na całą serię Royal Blood".
Gabi wymyśliła nazwę
Oczywiście należy też zastanowić się, jakie korzyści może Grono przynieść swoim twórcom. Pierwsze, co nasuwa się na myśl, to obawa, że już wkrótce pogodny i czysty layout strony zaśmiecony zostanie nachalnymi reklamami. Ale Wojtek i Bronek zaprzeczają: "Mieliśmy już takie propozycje, ale wiązałyby się one z całkowitym uzależnieniem grona od jednego reklamodawcy. A na to nie możemy się zgodzić. Myślimy też, że nachalne pop-upy mogłyby zniechęcić wielu z gronowiczów, więc jesteśmy ostrożni w tym temacie. Na razie sami inwestujemy w Grono, głównie za sprawą nieobecnego podczas naszego spotkania trzeciego udziałowca i współwłaściciela Brandlaya - Tomasza Lisa (nie, to nie ten z telewizji). Dzięki jego biznesowym umiejętnościom mamy na razie fundusze, żeby rozwijać nasz projekt. A to zajmuje naprawdę sporo czasu. Codziennie wprowadzamy jakieś udoskonalenia, naprawiamy wadliwe skrypty, odpowiadamy na maile użytkowników". Ale nie ukrywają, że prędzej czy później pomyślą o wprowadzeniu jakichś płatnych usług, np. SMS-ów albo ogłoszeń. Kto wymyślił nazwę "Grono"? "Chyba Gabi, moja dziewczyna - wspomina Wojtek. - Przez dwa tygodnie zastanawialiśmy się i nic fajnego nie przychodziło nam do głowy. Aż przyszedł dzień, kiedy musiałem już zarejestrować domenę. Padło hasło 'Grono' i wszystkim się spodobało". Grono.net to w tej chwili modna zabawka znudzonych spędzaniem lata przy biurku internautów. Czas pokaże, czy wytrzyma próbę czasu i przetrwa dłużej. Teraz z pewnością niejeden z was chciałby sprawdzić namacalnie, co to jest to Grono. Niestety, nawet napisanie maila do jego twórców nie zapewni wam takiej możliwości. Na wszystkie prośby odpowiadają oni niezmiennie: "Z pewnością niedługo otrzymasz zaproszenie od jednego ze swoich znajomych! Musisz tylko uzbroić się w cierpliwość!".